wtorek, 1 października 2013

Andrew Morton "DIANA. Moja Historia"

Autor: DziwnaJa o 20:13 3 komentarze
Andrew Morton "Diana. Moja Historia"



Zacznę od tego, że od bardzo dawna chciałam przeczytać tą książkę.
Przedstawiana jako unikalna i kontrowersyjna biografia, której publikacja wstrząsnęła opinią publiczną między innymi poprzez ujawnienie sekretów rodziny królewskiej. Dodatkowo jako jedyna biografia, do powstania której przyczyniła się osobiście księżna Walii - dopiero po jej tragicznej śmierci na jaw wyszedł fakt potajemnej współpracy z autorem książki. Biografia ta  bowiem powstała w oparciu o osobiste nagrania zarejestrowane na kasetach magnetofonowych, które Diana przekazała Andrew Mortonowi. W środku książki zamieszczono także unikalne zdjęcia, które w większości pochodzą z albumów rodzinnych ojca Diany.

"Ludzie nigdy nie zdawali sobie sprawy  z zakresu zaangażowania księżnej w książkę"Diana: prawdziwa historia", której pierwsze wydanie ukazało się w 1992 roku. Naszym zamierzeniem była autobiografia, osobisty testament kobiety, która w tamtym czasie widziala siebie jako osobę bezsilną i pozbawioną głosu. Książka wypełniła się treścią która spływała z jej ust, a ból serca został zarejestrowanyna magnetofonie w w serii wywiadów, nagranych w Kensinton Palace latem i jesienią 1991 roku."

Książka składa się z dwóch części.
W części pierwszej mamy okazję zapoznać się z wyselekcjonowaymi nagraniami księżnej. Poznajemy wspomnienia Diany z dzieciństwa, które było jak się okazuje momentami dosyć trudne i smutne, oraz lat szkolnych. Dowiadujemy się w jakich okolicznościach poznała księcia Walii, jak przebiegało narzeczeństwo i przygotowania do ślubu. Dowiemy się także jak duże znaczenie w życiu Karola odgrywała Camilla Parker- Bowles. Nie może zabraknąć także wspomnień o ciąży i narodzinach pierworodnego synaWilliama, a później Harrego. Księżna przytacza także otwarcie mniej znane fakty ze swojego życia na królewskim dworze, jak depresję poprodową czy próbę samobójczą. Mnie najbardziej wzruszyły jej rozmyślania o
przyszłości, lecz jak wiemy życie napisało zupenie inny scenariusz.

"Wiem, że kiedyś jeszcze raz wyjdę za mąż albo po prostu z kimś zamieszkam"

Część druga to rodziały napisane na podstawie tych wspomnień, znacznie jednak rozbudowane przez autora. Dodano tutaj realacje i wspomnienia członków najbliższej rodziny a także przyjaciół Diany.
Autor dosyć szeroko odnosi się do wspomnień księżnej, wiele rzeczy
dodaje a także wyjaśnia niektóre zagadnienia.

"Dalszy ciąg książki to świadectwo jej życia wyrażone w taki sposób,
jakby chciała je sama opowiedzieć."

Niewiele jest chyba osób, które nie wiedzą kim była księżna Diana. Do dziś pamiętam informację o jej nagłej i tragicznej śmierci. Pamiętam transmisję pogrzebu i ogromny smutek na twarzach jej synów - Williama i Harrego. Setki kwiatów skaładanych przez zwykłych obywateli pod bramami pałacu.

Dziś, kiedy na świecie pojawił się kolejny potomek królewskiego rodu - syn książęcej pary Williama i Kate, nie sposób nie wrócić pamięcią do czasu gdy to ona została matką i dumnie prezentowała swojego pierworodnego syna. W takich momentach wspomnienia o Dianie ożywają.

Czy warto przeczytać ?

Moim zdaniem warto. 
Jest to jednak bardzo szczególna książka, której nie polecam czytać w pośpiechu. Mnie niezwykle ujęła i skłoniła do glębszej refleksji nad życiem. Dowiemy się z niej o bardziej i mniej znanych faktach z życia Diany, a także inych członków rodziny królewskiej.
Czy naprawdę kochała księcia Karola? Kiedy zorientowała się ze Karola i Camillę łączy coś więcej? Jak odnajdywała się na królewskim dworze?
Dzięki wspomnieniom z nagrań możemy poznać ją bliżej.
Jaka była?
Po przeczytaniu tej bardzo subiektywnej biografii, każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak sama Diana widziała świat który ją otacza, to sięgnijcie po nią.

Polecam!


sobota, 13 kwietnia 2013

Olga Rudnicka "Natalii 5"

Autor: DziwnaJa o 19:46 1 komentarze
Olga Rudnicka "Natalii 5"
Kontynuując swoją przygodę z ksiażkami Olgi Rudnickiej sięgnęłam po "Natalii 5".
Ta powieść przypomina mi trochę "Zacisze 13", czyli jest wątek kryminalny, ale nie brakuje także humorystycznych momentów - a to wszystko za sprawą głównych bohaterek.
 
Pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku. Pięć Natalii Sucharskich zostaje wezwanych do pewnej kancelarii adwokackiej, gdzie dowiadują się, że poza zbieżnością imion i nazwisk łączy je coś jeszcze - są przyrodnimi siostrami. Ich ojcem był
Jarosław Sucharski, który - na co początkowo wszystko wskazuje - popełnił samobójstwo. Wcześniej jednak zadbał o to, aby zabezpieczyć swoje córki i zapisał każdej dużą kwotę pieniędzy. Wszystkim siostrom pozostawił natomiast swój dom, ogromną i piekną posiadłość oraz tajemnicę do rozwikłania - ukryty skarb. Kluczem do zagadki jest posiadłość ojca, Natalie postanawiają więc zamieszkać razem w ogromnym domu i spróbować rozwiązać tajemniczą zagadkę o której wspomniał ojciec. Tym samym muszą współpracować ze sobą, co na początku nie idzie najlepiej, gdyż każda z nich ma własne zdanie na dany temat, ognisty temperament, a dodatkowo cechuje je wzajemna podejrzliwość. Tymczasem okazuje się, że nie tylko siostry Sucharskie szukają czegoś w posiadłości ojca....
Czy siostrom uda się przełamać wzajemną niechęć i zjednoczyć siły by wspólnie rozwikłać zagadkę? Jakie tajemnice kryje pozostawiona przez ojca posiadłość i czy rzeczywiście popełnił on samobójstwo? I wreszcie czyją jeszcze uwagę przyciąga dom, a raczej to, co się w nim znajduje?

Olga Rudnicka ma pewien niezwykły dar, mianowicie nie sposób nie polubić bohaterów jej książek. Tak jest też w tym przypadku - siostry Sucharskie niemal natychmiast zyskują naszą sympatię, która trwa nieprzerwanie do samego końca :-) Polecam!

piątek, 5 kwietnia 2013

Simon Beckett "Zapisane w kościach"

Autor: DziwnaJa o 11:34 2 komentarze
Simon Beckett "Zapisane w kościach"


To druga powieść tego autora, o pierwszej pisałam tutaj: "Chemia śmierci".

David Hunter, wybitny antropolog sądowy powraca aby rozwikłać kolejną zagadkę makabrycznej śmierci. Tym razem zostaje skierowany na małą wyspę Runę na Hybrydach Zewnętrznych, gdzie zostaje poproszony o pomoc w zbadaniu ciała które zostało odnalezione w opuszczonej chacie. Ciało zostało doszczętnie spalone, za wyjątkiem dłoni i stóp. Początkowo nic nie wskazuje na to, aby było to morderstwo. Jednak David Hunter zaczyna dokładnie badać zwłoki, które zaczynają zdradzać swoją tajemnicę...bo przecież tylko on "umie skłonić zmarłych do zwierzeń".
Wkrótce morderstw przybywa, a wszystko zaczyna wskazywać na to, że mordercą jest ktoś z wyspy...
 Hunter nie może opuścić wyspy ze względu na warunki pogodowe i ściągnięty tutaj w zasadzie tylko na chwilę, zaczyna uczestniczyć w śledztwie...
Kto jest mordercą? Czyje spalone zwłoki odnaleziono w starej chacie? Czyżby komuś zależało na uniemożliwieniu identyfikacji ofiary? Kto chce zatrzeć wszystkie ślady?

O tym trzeba dowiedzieć się samemu :-) Nie można tutaj zbyt wiele zdradzić, bo na tym polega urok tej książki. Jest morderstwo, jest mroczna tajemnica i jest zaskakujące zakończenie.
Jestem absolutną fanką Simona Becketta i aż żal, że cykl o doktorze Hunterze to tylko cztery książki... U Becketta akcja postępuje szybko, co i rusz autor wciska nas w fotel nowymi wydarzeniami, a wszystko prowadzone jest tak, że do końca nie sposób odgadnąć kto jest mordercą. I przez całą książke przechodzą po plecach ciarki :-)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Małgorzata Kalicińska "Lilka"

Autor: DziwnaJa o 19:11 0 komentarze
Małgorzata Kalicińska "Lilka"


Po "Lilkę" postanowiłam sięgnąć po przeczytaniu "Ireny", o której też zapewne niebawem tutaj napiszę.
W książkach Pani Kalicińskiej uwiodło mnie to, że pisze wprost o życiu, ludzkich problemach, dramatach, sukcesach, szczęściu - czyli jednym słowem o tym co spotyka nas dobrego i złego. Pisze w sposób prosty, wciągajacy i tak prawdziwy, że momentami zastanawiałam się czytając książkę : chwila, czy ja nie miałam czasem styczności z podobną sytuacją?
"Lilka" już na samym poczatku zaskoczyła mnie....ilością stron :-) Nie należy do książek na jeden wieczór, zarówno pod względem "grubości" jak i zawartości. Moim zdaniem w tą książkę trzeba się świadomie zagłębić i wbrew pozorom nie jest to lekka pozycja. Jest smutna, ale piękna i bardzo wzruszająca - pod koniec popłynęła mi łezka...Takie książki też sa potrzebne, gdzie zkończenie nie zawsze jest jak z bajki i gdzie dobro nie zawsze zwycięża. Bo przecież i takie bywa życie. Jednego dnia potrafi nas rozpieszczać, a drugiego walczymy z przeciwnościami losu.
Drugim zaskoczeniem było to, że narratorem nie jest tytułowa "Lilka" a Marianna Roszkowska, jej przyrodnia siostra.
Narratorkę Mariannę poznajemy bardzo dobrze: wspomina szczegółowo dzieciństwo, mamę która już nie żyje, lata szkolne i studenckie, poznanie męża, pierwsze lata po ślubie, narodziny syna. Aktualnie jest po pięćdziesiątce, syn już się usamodzielnił i nawet została babcią, pracuje od kilku lat w redakcji pewnego damskiego czasopisma i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mąż, który właśnie oświadczył że odchodzi. Na dodatek w życiu Marianny pojawia się niezbyt lubiana przyrodnia młodsza siostra - tytułowa Lilka. Ich dotyczasowe relacje były rzadkie i oziębłe. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pozornie błahy problem zdrowotny Lilki okazuje się poważną chorobą. Marianna zaczyna opiekować się samotną siostrą i odkrywa jak są sobie bliskie, a wszystko inne schodzi na drugi plan...Zamiast rozczulać się nad sobą po odejsciu męża postanawia wspierać siostrę w walce z chorobą i w pewnym momencie zauważa,że Lilka nie jest już nielubianą siostrą, złem koniecznym...ale jest dla niej kimś bardzo ważnym. Że rodzi się między nimi prawdziwie szczere siostrzane uczucie...Czasu cofnąć się nie da, błędów popełnionych w przeszłości nie da się wymazać, ale można próbować wszystko naprawić. A do pewnych uczuć trzeba dojrzeć. I obyśmy zdążyli zanim nadejdzie pożegnanie.To ostateczne.


środa, 3 kwietnia 2013

Michael Crichton "Micro"

Autor: DziwnaJa o 13:22 2 komentarze
Michael Crichton "Micro"

Michalel Crichton to autor między innymi takich powieści jak "Kula", "Kongo", "Park Jurajski". "Micro" to jego ostatnia, niestety pośmiertnie wydana powieść  która została ukończona przez Richarda Prestona, gdyż Crichton zmarł w 2008 roku na raka, pozostawiając dzieło niedokończone.

Książkę tą poleciła mi znajoma i absolutnie nie żałuję że po nią sięgnęłam.
Po przeczytaniu pierwszych stron brnęłam dalej, coraz bardziej ciekawa rozwoju zdarzeń.

Głównymi bohaterami jest siedmiu wybitnie uzdolnionych doktorantów, głównie z dziedziny mikrobiologii, entomologii i biochemii. Otrzymują oni propozycję wzięcia udziału w pewnym wyjątkowym i niezwykle zachęcającym  projekcie naukowym, który prowadzi amerykańska firma Nanigen MicroTech. Firma ta specjalizuje się w produkcji wyspecjalizowanych, mikroskopijnych robotów, które mogą być nawet cieńsze od ludzkiego włosa. Roboty te mają za zadanie odnajdować i wydobywać w celach badawczych żywe organizmy z gleby. Doktoranci zachęceni najnowszą technologią a także oferowanymi najlepszymi światowymi warunkami pracy, postanawiają wybrać się na Hawaje gdzie mieści się siedziba firmy. Okazuje się też, że wysokie stanowisko w Nanigen MicroTech zajmuje Eric Jansen, brat Petera Jansena, jednego z doktorantów. Niedługo przed planowanym wylotem Peter otrzymuje od swojego brata tajemniczą wiadomość, aby nie przyjeżdżał....
Doktoranci jednak udają się na miejsce. Okazuje się że Eric, brat Petera ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a Peter zaczyna powoli dochodzić do prawdy...Wychodzi na jaw, że spółka ma swoim końcie skrzętnie skrywane tajemnice i wykorzystuje technologię o jakiej do tej pory nikomu się nie śniło - dysponuje sprzętem który może zmniejszyć nawet człowieka do rozmiaru mikro. Wkrótce wszyscy wpadają w śmiertelną pułapkę i muszą walczyć o przeżycie, pozostawieni sami sobie w dżungli...i to w bardzo specyficznych warunkach. Czy sobie poradzą? Czy wiedza którą latami przyswajali przyda się aby przeżyć?

Początkowo bałam się naukowego i specjalistycznego słownictwa używanego przez autorów, jednak szybko okazało się, że jest to napisane w taki sposób że każdy, nawet taki laik jak ja z łatwością zrozumie o co chodzi :-)
 Zachęcam do przeczytania!



piątek, 29 marca 2013

Simon Beckett "Chemia śmierci"

Autor: DziwnaJa o 19:12 0 komentarze
Simon Beckett "Chemia śmierci"

To pierwsza część cyklu o wybitnym antropolgu sądowym, jakim jest doktor David Hunter.
Poznajemy go w momencie gdy przeżywa ciężkie chwile po stracie żony i córki w wypadku samochodowym. Postanawia wyjechać z Londynu by odciąć się od bolesnych wspomnień, od miejsca gdzie wszystko przypomina mu rodzinę i spróbować poukładać sobie wszystko od nowa - o ile to w ogóle możliwe. Przyjeżdża do Manham, z pozoru spokojnego i przyjaznego prowincjonalnego miasteczka, gdzie obejmuje posadę lekarza rodzinnego. Przyzwyczaja się powoli do atmosfery miasteczka i miejscowej społeczności. Spokój jednak znika, gdy pewnego dnia dwóch miejscowych chłopców odnajduje zmasakrowane zwłoki, a na dodatek w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają ginąć kobiety. Policja nie mając żadnego tropu bezradnie rozkłada ręce. David Hunter który nikomu do tej pory nie zwierzał się ze swojej przeszłości i wiedzy antropologicznej, postanawia jednak wykorzystać swoje umiejętności i pomóc policji. Podczas swojej pracy badał wiele zwłok i potrafi zobaczyć to, czego nie widza inni. Potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Pomoc okazuje się bardzo cenna, tym bardziej ze mordercą może być każdy...

Ta książka mnie zachwyciła. Akcja toczy się od początku do końca. Kiedy byłam już przekonana że rozwiązałam zagadkę i wiem kto jest brutalnym mordercą, zostałam całkowicie zaskoczona przez autora. Praktycznie przez cały czas który spedziłam z tą książką miałam ciarki na plecach. Ponieważ nie brakuje szokujących i szczegółowych opisów ludzich zwłok, jest to raczej pozycja dla miłośników thrillerów. Moim zdaniem powieść ciekawa, wciągająca i z "dreszczykiem"!

Olga Rudnicka "Lilith"

Autor: DziwnaJa o 13:33 0 komentarze
Olga Rudnicka "Lilith"


Idąc za ciosem postanowiłam pozostać przy Oldze Rudnickiej i jej twórczosci, zwłaszcza że poprzednie książki :
"Zacisze 13" i "Zacisze 13-powrót", 
zostały zdecydowanie jednymi z moich ulubionych pozycji.
Tym razem sięgnęłam po "Lilith" i odkryłam zupełnie inne oblicze autorki. Nie mamy tu bowiem doczynienia z komedią krymianlną a prawdziwym kryminałem i to z wątkami okultystycznymi. Książka wciągnęła mnie w zasadzie od pierwszych stron, a ciekawy rozwój akcji spowodował że czytałam w każdej wolnej chwili, byle tylko być coraz bliżej zakończenia i rozwiązania tajemnicy.
Akcja dzieje się w starym miasteczku Lipinów, które nie jest typowym spokojnym polskim miasteczkiem. Cieszy się sławą polskiego Salem. Według legendy zamieszkiwały tu niegdyś czarownice i doszło także do ostatniego procesu czarownic, w wyniku czego kilkanaście kobiet straciło życie.Wokół miasteczka krąży mnóstwo legend i niezwykłych historii, a współcześni mieszkańcy wykorzystują to by przyciągnąć jak najwiekszą liczbę turystów, którzy stanowią ich głowne źródło utrzymania - krótko mówiąc miasteczko "żyje" z turystów.
Do Lipinowa przeprowadza się Lidka, gdy jej mąż niespodziewanie dziedziczy dworek po tajemniczym stryju, o istnieniu którego nie miał pojęcia. Początkowo niechętna Lidka zostaje zauroczona ogromną, choć wymagająca gruntownego remontu posiadłością i ogrodem, zwłaszcza że spodziewa się upragnionego dziecka i wydaje się, że takie warunki bedą idealne i dla kobiety w ciąży i samego dziecka kiedy już się urodzi. Poznaje także mieszkańców masteczka, w tym Dorotę - włascicielkę miejscowej księgarni, z którą się zaprzyjaźnia i dzięki której poznaje historię i sekrety Lipinowa.
Z biegiem czasu jednak coś się zmnienia, Lidka zaczyna mieć przerażające sny, dręczą ją złe przeczucia i towarzyszy nieustający niepokój. Do tego w miasteczku zaczynają ginąć młode dziewczyny a mąż Lidki - dotychczas czuły i kochający, zaczyna się dziwnie zachowywać...Jakby tego było mało policja i okoliczni mieszkańcy próbują zamieść sprawę porwań pod przysłowiowy dywan, by "nie odstraszać turystów".
Jaką tajemnicę kryje miasteczko, kto porywa dziewczyny i dlaczego, jak potoczą się losy bohaterów i kim jest tytułowa " Lilith" ? :-)

"Lilith" to książka z gatunku tych, jakie lubię najbardziej. Jest tu głęboko skrywana od lat tajemnica, jest morderstwo, śledztwo, postępująca akcja. Jak dla mnie powieść zdecydowanie zbyt szybko sie kończy, żałowałam że autorka nie dopisała drugiej części jak choćby w przypadku "Zacisza 13":-) 

Polecam!

czwartek, 28 marca 2013

Olga Rudnicka "Zacisze 13"

Autor: DziwnaJa o 21:39 0 komentarze
Olga Rudnicka " Zacisze 13" 



O Oldze Rudnickiej i jej książkach dowiedziałam się stosunkowo niedawno i trochę mi wstyd z tego powodu, bo jej pierwsze powieści zostały wydane już kilka lat temu i zdobyły przez ten czas wielu czytelników. Postanowiłam nadrobić zaległości i z miłą chęcią sięgnęłam po jej książki, co wcale nie było takie łatwe bo w bibliotece cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem i trzeba swoje odczekać:-)
Na poczatek udało mi się wypożyczyć :
"Zacisze 13" oraz "Zacisze 13. Powrót".
O czym są?
W skrócie można powiedzieć że o dwóch koleżankach i dwóch "zamordowanych trupach", czyli niesamowita i zaskakująca czarna komedia z wątkiem kryminalnym:-)

Marta ma za sobą smutną przeszłość i aby zapomnieć o swoim byłym mężu a także otrząsnąć sie po niedawnych przeżyciach przeprowadza się do Śremu, gdzie kupuje dom od starszego małżeństwa na ulicy o nazwie 
"Zacisze" numer 13.
Jako nauczycielka historii podejmuje pracę w miejscowym liceum gdzie zaprzyjaźnia się z Anetą, nauczycielką biologii. I gdy wydaje się że wszystko zmierza ku dobremu i Marta może bez przeszkód wieść spokojne i beztroskie życie, te urocze dwie młode kobiety połączy wkrótce coś jeszcze. Dwa trupy. Na dodatek przeszłość Marty nie da o sobie zapomnieć i będzie musiała zmierzyć się z nią od nowa, co spowoduje powrót przykrych wspomnień. Niespodziewanie pojawi się także na horyzoncie pewnien mężczyzna, który wkrótce przestanie być obojętny sercu Lidki. A w to wszystko wpleciona zagadka kryminalna dotycząca napadu i morderstwa sprzed ośmiu lat...
Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Można ją określić mianem typowo "babskiego" kryminału - głownie za sprawą płci głownych bohaterek. Wydaje mi się że Anety i Marty nie można nie polubić, zwłaszcza że obie bohaterki momentami skutecznie nas rozbawiają swoimi dialogami i próbą radzenia sobie w absurdalnych sytuacjach.
No i - jak na fankę psów przystało :-) - z radością przyjęłam fakt że w książce znalazał się i pies - Tofik :-) odgrywający całkiem niemałą rolę w tym całym zamieszaniu.
Skad się wzięły dwa "trupy", kto i dlaczego obserwuje dom Marty i co ma z tym wszystkim wspólnego Aneta trzeba już dowiedzieć się samemu :-)

"Zacisze 13- powrót"
To kontynuacja losów sympatycznych bohaterek. Martę i Anetę dalej łączy pewna wspólna tajemnica i ponownie spotykają się, aby raz na zawsze rozwiązać ciążący im obu problem. Zmienia się nieco sytuacja życiowa bohaterek - tu mogę zdradzić że na lepsze ;-) W tej części także nie brakuje humoru i czyta się równie przyjemnie. Mamy swiadomość że to już koniec tej historii, więc tym bardziej ciekawi zakończenie.

Obie książki nie są grube, to bardzo przyjemna lektura na kilka wieczorów, gdy ma się ochotę poczytać coś lekkiego a zarazem wesołego.
Gorąco polecam!

Powitanie:-)

Autor: DziwnaJa o 21:01 0 komentarze
Witam serdecznie na moim "książkowym" blogu:-)
Postanowiłam tutaj pisać o książkach które bardzo mi się podobały, zapadły głeboko w pamięć i które moim zdaniem warto przeczytać.

 Nie tworzę profesjonalnych recenzji -  chciałabym tutaj dzielić sie moimi subiektywnymi wrażeniami o przeczytanych książkach i w prosty sposób zachęcić do czytania.

Wracam do czytania po bardzo długiej przerwie. Mam spore zaległości i staram się je nadrobić, realizując tym samym moje noworoczne postanowienie :-) 
Krok po kroku przypominam sobie, jak cudownie jest wziąść książke do reki i czytać, czytać, czytać...


Będzie to też swoisty pamiętnik przeczytanych przez mnie książek.

Blogger templates

wtorek, 1 października 2013

Andrew Morton "DIANA. Moja Historia"

Autor: DziwnaJa o 20:13 3 komentarze
Andrew Morton "Diana. Moja Historia"



Zacznę od tego, że od bardzo dawna chciałam przeczytać tą książkę.
Przedstawiana jako unikalna i kontrowersyjna biografia, której publikacja wstrząsnęła opinią publiczną między innymi poprzez ujawnienie sekretów rodziny królewskiej. Dodatkowo jako jedyna biografia, do powstania której przyczyniła się osobiście księżna Walii - dopiero po jej tragicznej śmierci na jaw wyszedł fakt potajemnej współpracy z autorem książki. Biografia ta  bowiem powstała w oparciu o osobiste nagrania zarejestrowane na kasetach magnetofonowych, które Diana przekazała Andrew Mortonowi. W środku książki zamieszczono także unikalne zdjęcia, które w większości pochodzą z albumów rodzinnych ojca Diany.

"Ludzie nigdy nie zdawali sobie sprawy  z zakresu zaangażowania księżnej w książkę"Diana: prawdziwa historia", której pierwsze wydanie ukazało się w 1992 roku. Naszym zamierzeniem była autobiografia, osobisty testament kobiety, która w tamtym czasie widziala siebie jako osobę bezsilną i pozbawioną głosu. Książka wypełniła się treścią która spływała z jej ust, a ból serca został zarejestrowanyna magnetofonie w w serii wywiadów, nagranych w Kensinton Palace latem i jesienią 1991 roku."

Książka składa się z dwóch części.
W części pierwszej mamy okazję zapoznać się z wyselekcjonowaymi nagraniami księżnej. Poznajemy wspomnienia Diany z dzieciństwa, które było jak się okazuje momentami dosyć trudne i smutne, oraz lat szkolnych. Dowiadujemy się w jakich okolicznościach poznała księcia Walii, jak przebiegało narzeczeństwo i przygotowania do ślubu. Dowiemy się także jak duże znaczenie w życiu Karola odgrywała Camilla Parker- Bowles. Nie może zabraknąć także wspomnień o ciąży i narodzinach pierworodnego synaWilliama, a później Harrego. Księżna przytacza także otwarcie mniej znane fakty ze swojego życia na królewskim dworze, jak depresję poprodową czy próbę samobójczą. Mnie najbardziej wzruszyły jej rozmyślania o
przyszłości, lecz jak wiemy życie napisało zupenie inny scenariusz.

"Wiem, że kiedyś jeszcze raz wyjdę za mąż albo po prostu z kimś zamieszkam"

Część druga to rodziały napisane na podstawie tych wspomnień, znacznie jednak rozbudowane przez autora. Dodano tutaj realacje i wspomnienia członków najbliższej rodziny a także przyjaciół Diany.
Autor dosyć szeroko odnosi się do wspomnień księżnej, wiele rzeczy
dodaje a także wyjaśnia niektóre zagadnienia.

"Dalszy ciąg książki to świadectwo jej życia wyrażone w taki sposób,
jakby chciała je sama opowiedzieć."

Niewiele jest chyba osób, które nie wiedzą kim była księżna Diana. Do dziś pamiętam informację o jej nagłej i tragicznej śmierci. Pamiętam transmisję pogrzebu i ogromny smutek na twarzach jej synów - Williama i Harrego. Setki kwiatów skaładanych przez zwykłych obywateli pod bramami pałacu.

Dziś, kiedy na świecie pojawił się kolejny potomek królewskiego rodu - syn książęcej pary Williama i Kate, nie sposób nie wrócić pamięcią do czasu gdy to ona została matką i dumnie prezentowała swojego pierworodnego syna. W takich momentach wspomnienia o Dianie ożywają.

Czy warto przeczytać ?

Moim zdaniem warto. 
Jest to jednak bardzo szczególna książka, której nie polecam czytać w pośpiechu. Mnie niezwykle ujęła i skłoniła do glębszej refleksji nad życiem. Dowiemy się z niej o bardziej i mniej znanych faktach z życia Diany, a także inych członków rodziny królewskiej.
Czy naprawdę kochała księcia Karola? Kiedy zorientowała się ze Karola i Camillę łączy coś więcej? Jak odnajdywała się na królewskim dworze?
Dzięki wspomnieniom z nagrań możemy poznać ją bliżej.
Jaka była?
Po przeczytaniu tej bardzo subiektywnej biografii, każdy sam powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak sama Diana widziała świat który ją otacza, to sięgnijcie po nią.

Polecam!


sobota, 13 kwietnia 2013

Olga Rudnicka "Natalii 5"

Autor: DziwnaJa o 19:46 1 komentarze
Olga Rudnicka "Natalii 5"
Kontynuując swoją przygodę z ksiażkami Olgi Rudnickiej sięgnęłam po "Natalii 5".
Ta powieść przypomina mi trochę "Zacisze 13", czyli jest wątek kryminalny, ale nie brakuje także humorystycznych momentów - a to wszystko za sprawą głównych bohaterek.
 
Pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku. Pięć Natalii Sucharskich zostaje wezwanych do pewnej kancelarii adwokackiej, gdzie dowiadują się, że poza zbieżnością imion i nazwisk łączy je coś jeszcze - są przyrodnimi siostrami. Ich ojcem był
Jarosław Sucharski, który - na co początkowo wszystko wskazuje - popełnił samobójstwo. Wcześniej jednak zadbał o to, aby zabezpieczyć swoje córki i zapisał każdej dużą kwotę pieniędzy. Wszystkim siostrom pozostawił natomiast swój dom, ogromną i piekną posiadłość oraz tajemnicę do rozwikłania - ukryty skarb. Kluczem do zagadki jest posiadłość ojca, Natalie postanawiają więc zamieszkać razem w ogromnym domu i spróbować rozwiązać tajemniczą zagadkę o której wspomniał ojciec. Tym samym muszą współpracować ze sobą, co na początku nie idzie najlepiej, gdyż każda z nich ma własne zdanie na dany temat, ognisty temperament, a dodatkowo cechuje je wzajemna podejrzliwość. Tymczasem okazuje się, że nie tylko siostry Sucharskie szukają czegoś w posiadłości ojca....
Czy siostrom uda się przełamać wzajemną niechęć i zjednoczyć siły by wspólnie rozwikłać zagadkę? Jakie tajemnice kryje pozostawiona przez ojca posiadłość i czy rzeczywiście popełnił on samobójstwo? I wreszcie czyją jeszcze uwagę przyciąga dom, a raczej to, co się w nim znajduje?

Olga Rudnicka ma pewien niezwykły dar, mianowicie nie sposób nie polubić bohaterów jej książek. Tak jest też w tym przypadku - siostry Sucharskie niemal natychmiast zyskują naszą sympatię, która trwa nieprzerwanie do samego końca :-) Polecam!

piątek, 5 kwietnia 2013

Simon Beckett "Zapisane w kościach"

Autor: DziwnaJa o 11:34 2 komentarze
Simon Beckett "Zapisane w kościach"


To druga powieść tego autora, o pierwszej pisałam tutaj: "Chemia śmierci".

David Hunter, wybitny antropolog sądowy powraca aby rozwikłać kolejną zagadkę makabrycznej śmierci. Tym razem zostaje skierowany na małą wyspę Runę na Hybrydach Zewnętrznych, gdzie zostaje poproszony o pomoc w zbadaniu ciała które zostało odnalezione w opuszczonej chacie. Ciało zostało doszczętnie spalone, za wyjątkiem dłoni i stóp. Początkowo nic nie wskazuje na to, aby było to morderstwo. Jednak David Hunter zaczyna dokładnie badać zwłoki, które zaczynają zdradzać swoją tajemnicę...bo przecież tylko on "umie skłonić zmarłych do zwierzeń".
Wkrótce morderstw przybywa, a wszystko zaczyna wskazywać na to, że mordercą jest ktoś z wyspy...
 Hunter nie może opuścić wyspy ze względu na warunki pogodowe i ściągnięty tutaj w zasadzie tylko na chwilę, zaczyna uczestniczyć w śledztwie...
Kto jest mordercą? Czyje spalone zwłoki odnaleziono w starej chacie? Czyżby komuś zależało na uniemożliwieniu identyfikacji ofiary? Kto chce zatrzeć wszystkie ślady?

O tym trzeba dowiedzieć się samemu :-) Nie można tutaj zbyt wiele zdradzić, bo na tym polega urok tej książki. Jest morderstwo, jest mroczna tajemnica i jest zaskakujące zakończenie.
Jestem absolutną fanką Simona Becketta i aż żal, że cykl o doktorze Hunterze to tylko cztery książki... U Becketta akcja postępuje szybko, co i rusz autor wciska nas w fotel nowymi wydarzeniami, a wszystko prowadzone jest tak, że do końca nie sposób odgadnąć kto jest mordercą. I przez całą książke przechodzą po plecach ciarki :-)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Małgorzata Kalicińska "Lilka"

Autor: DziwnaJa o 19:11 0 komentarze
Małgorzata Kalicińska "Lilka"


Po "Lilkę" postanowiłam sięgnąć po przeczytaniu "Ireny", o której też zapewne niebawem tutaj napiszę.
W książkach Pani Kalicińskiej uwiodło mnie to, że pisze wprost o życiu, ludzkich problemach, dramatach, sukcesach, szczęściu - czyli jednym słowem o tym co spotyka nas dobrego i złego. Pisze w sposób prosty, wciągajacy i tak prawdziwy, że momentami zastanawiałam się czytając książkę : chwila, czy ja nie miałam czasem styczności z podobną sytuacją?
"Lilka" już na samym poczatku zaskoczyła mnie....ilością stron :-) Nie należy do książek na jeden wieczór, zarówno pod względem "grubości" jak i zawartości. Moim zdaniem w tą książkę trzeba się świadomie zagłębić i wbrew pozorom nie jest to lekka pozycja. Jest smutna, ale piękna i bardzo wzruszająca - pod koniec popłynęła mi łezka...Takie książki też sa potrzebne, gdzie zkończenie nie zawsze jest jak z bajki i gdzie dobro nie zawsze zwycięża. Bo przecież i takie bywa życie. Jednego dnia potrafi nas rozpieszczać, a drugiego walczymy z przeciwnościami losu.
Drugim zaskoczeniem było to, że narratorem nie jest tytułowa "Lilka" a Marianna Roszkowska, jej przyrodnia siostra.
Narratorkę Mariannę poznajemy bardzo dobrze: wspomina szczegółowo dzieciństwo, mamę która już nie żyje, lata szkolne i studenckie, poznanie męża, pierwsze lata po ślubie, narodziny syna. Aktualnie jest po pięćdziesiątce, syn już się usamodzielnił i nawet została babcią, pracuje od kilku lat w redakcji pewnego damskiego czasopisma i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie mąż, który właśnie oświadczył że odchodzi. Na dodatek w życiu Marianny pojawia się niezbyt lubiana przyrodnia młodsza siostra - tytułowa Lilka. Ich dotyczasowe relacje były rzadkie i oziębłe. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pozornie błahy problem zdrowotny Lilki okazuje się poważną chorobą. Marianna zaczyna opiekować się samotną siostrą i odkrywa jak są sobie bliskie, a wszystko inne schodzi na drugi plan...Zamiast rozczulać się nad sobą po odejsciu męża postanawia wspierać siostrę w walce z chorobą i w pewnym momencie zauważa,że Lilka nie jest już nielubianą siostrą, złem koniecznym...ale jest dla niej kimś bardzo ważnym. Że rodzi się między nimi prawdziwie szczere siostrzane uczucie...Czasu cofnąć się nie da, błędów popełnionych w przeszłości nie da się wymazać, ale można próbować wszystko naprawić. A do pewnych uczuć trzeba dojrzeć. I obyśmy zdążyli zanim nadejdzie pożegnanie.To ostateczne.


środa, 3 kwietnia 2013

Michael Crichton "Micro"

Autor: DziwnaJa o 13:22 2 komentarze
Michael Crichton "Micro"

Michalel Crichton to autor między innymi takich powieści jak "Kula", "Kongo", "Park Jurajski". "Micro" to jego ostatnia, niestety pośmiertnie wydana powieść  która została ukończona przez Richarda Prestona, gdyż Crichton zmarł w 2008 roku na raka, pozostawiając dzieło niedokończone.

Książkę tą poleciła mi znajoma i absolutnie nie żałuję że po nią sięgnęłam.
Po przeczytaniu pierwszych stron brnęłam dalej, coraz bardziej ciekawa rozwoju zdarzeń.

Głównymi bohaterami jest siedmiu wybitnie uzdolnionych doktorantów, głównie z dziedziny mikrobiologii, entomologii i biochemii. Otrzymują oni propozycję wzięcia udziału w pewnym wyjątkowym i niezwykle zachęcającym  projekcie naukowym, który prowadzi amerykańska firma Nanigen MicroTech. Firma ta specjalizuje się w produkcji wyspecjalizowanych, mikroskopijnych robotów, które mogą być nawet cieńsze od ludzkiego włosa. Roboty te mają za zadanie odnajdować i wydobywać w celach badawczych żywe organizmy z gleby. Doktoranci zachęceni najnowszą technologią a także oferowanymi najlepszymi światowymi warunkami pracy, postanawiają wybrać się na Hawaje gdzie mieści się siedziba firmy. Okazuje się też, że wysokie stanowisko w Nanigen MicroTech zajmuje Eric Jansen, brat Petera Jansena, jednego z doktorantów. Niedługo przed planowanym wylotem Peter otrzymuje od swojego brata tajemniczą wiadomość, aby nie przyjeżdżał....
Doktoranci jednak udają się na miejsce. Okazuje się że Eric, brat Petera ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a Peter zaczyna powoli dochodzić do prawdy...Wychodzi na jaw, że spółka ma swoim końcie skrzętnie skrywane tajemnice i wykorzystuje technologię o jakiej do tej pory nikomu się nie śniło - dysponuje sprzętem który może zmniejszyć nawet człowieka do rozmiaru mikro. Wkrótce wszyscy wpadają w śmiertelną pułapkę i muszą walczyć o przeżycie, pozostawieni sami sobie w dżungli...i to w bardzo specyficznych warunkach. Czy sobie poradzą? Czy wiedza którą latami przyswajali przyda się aby przeżyć?

Początkowo bałam się naukowego i specjalistycznego słownictwa używanego przez autorów, jednak szybko okazało się, że jest to napisane w taki sposób że każdy, nawet taki laik jak ja z łatwością zrozumie o co chodzi :-)
 Zachęcam do przeczytania!



piątek, 29 marca 2013

Simon Beckett "Chemia śmierci"

Autor: DziwnaJa o 19:12 0 komentarze
Simon Beckett "Chemia śmierci"

To pierwsza część cyklu o wybitnym antropolgu sądowym, jakim jest doktor David Hunter.
Poznajemy go w momencie gdy przeżywa ciężkie chwile po stracie żony i córki w wypadku samochodowym. Postanawia wyjechać z Londynu by odciąć się od bolesnych wspomnień, od miejsca gdzie wszystko przypomina mu rodzinę i spróbować poukładać sobie wszystko od nowa - o ile to w ogóle możliwe. Przyjeżdża do Manham, z pozoru spokojnego i przyjaznego prowincjonalnego miasteczka, gdzie obejmuje posadę lekarza rodzinnego. Przyzwyczaja się powoli do atmosfery miasteczka i miejscowej społeczności. Spokój jednak znika, gdy pewnego dnia dwóch miejscowych chłopców odnajduje zmasakrowane zwłoki, a na dodatek w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają ginąć kobiety. Policja nie mając żadnego tropu bezradnie rozkłada ręce. David Hunter który nikomu do tej pory nie zwierzał się ze swojej przeszłości i wiedzy antropologicznej, postanawia jednak wykorzystać swoje umiejętności i pomóc policji. Podczas swojej pracy badał wiele zwłok i potrafi zobaczyć to, czego nie widza inni. Potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Pomoc okazuje się bardzo cenna, tym bardziej ze mordercą może być każdy...

Ta książka mnie zachwyciła. Akcja toczy się od początku do końca. Kiedy byłam już przekonana że rozwiązałam zagadkę i wiem kto jest brutalnym mordercą, zostałam całkowicie zaskoczona przez autora. Praktycznie przez cały czas który spedziłam z tą książką miałam ciarki na plecach. Ponieważ nie brakuje szokujących i szczegółowych opisów ludzich zwłok, jest to raczej pozycja dla miłośników thrillerów. Moim zdaniem powieść ciekawa, wciągająca i z "dreszczykiem"!

Olga Rudnicka "Lilith"

Autor: DziwnaJa o 13:33 0 komentarze
Olga Rudnicka "Lilith"


Idąc za ciosem postanowiłam pozostać przy Oldze Rudnickiej i jej twórczosci, zwłaszcza że poprzednie książki :
"Zacisze 13" i "Zacisze 13-powrót", 
zostały zdecydowanie jednymi z moich ulubionych pozycji.
Tym razem sięgnęłam po "Lilith" i odkryłam zupełnie inne oblicze autorki. Nie mamy tu bowiem doczynienia z komedią krymianlną a prawdziwym kryminałem i to z wątkami okultystycznymi. Książka wciągnęła mnie w zasadzie od pierwszych stron, a ciekawy rozwój akcji spowodował że czytałam w każdej wolnej chwili, byle tylko być coraz bliżej zakończenia i rozwiązania tajemnicy.
Akcja dzieje się w starym miasteczku Lipinów, które nie jest typowym spokojnym polskim miasteczkiem. Cieszy się sławą polskiego Salem. Według legendy zamieszkiwały tu niegdyś czarownice i doszło także do ostatniego procesu czarownic, w wyniku czego kilkanaście kobiet straciło życie.Wokół miasteczka krąży mnóstwo legend i niezwykłych historii, a współcześni mieszkańcy wykorzystują to by przyciągnąć jak najwiekszą liczbę turystów, którzy stanowią ich głowne źródło utrzymania - krótko mówiąc miasteczko "żyje" z turystów.
Do Lipinowa przeprowadza się Lidka, gdy jej mąż niespodziewanie dziedziczy dworek po tajemniczym stryju, o istnieniu którego nie miał pojęcia. Początkowo niechętna Lidka zostaje zauroczona ogromną, choć wymagająca gruntownego remontu posiadłością i ogrodem, zwłaszcza że spodziewa się upragnionego dziecka i wydaje się, że takie warunki bedą idealne i dla kobiety w ciąży i samego dziecka kiedy już się urodzi. Poznaje także mieszkańców masteczka, w tym Dorotę - włascicielkę miejscowej księgarni, z którą się zaprzyjaźnia i dzięki której poznaje historię i sekrety Lipinowa.
Z biegiem czasu jednak coś się zmnienia, Lidka zaczyna mieć przerażające sny, dręczą ją złe przeczucia i towarzyszy nieustający niepokój. Do tego w miasteczku zaczynają ginąć młode dziewczyny a mąż Lidki - dotychczas czuły i kochający, zaczyna się dziwnie zachowywać...Jakby tego było mało policja i okoliczni mieszkańcy próbują zamieść sprawę porwań pod przysłowiowy dywan, by "nie odstraszać turystów".
Jaką tajemnicę kryje miasteczko, kto porywa dziewczyny i dlaczego, jak potoczą się losy bohaterów i kim jest tytułowa " Lilith" ? :-)

"Lilith" to książka z gatunku tych, jakie lubię najbardziej. Jest tu głęboko skrywana od lat tajemnica, jest morderstwo, śledztwo, postępująca akcja. Jak dla mnie powieść zdecydowanie zbyt szybko sie kończy, żałowałam że autorka nie dopisała drugiej części jak choćby w przypadku "Zacisza 13":-) 

Polecam!

czwartek, 28 marca 2013

Olga Rudnicka "Zacisze 13"

Autor: DziwnaJa o 21:39 0 komentarze
Olga Rudnicka " Zacisze 13" 



O Oldze Rudnickiej i jej książkach dowiedziałam się stosunkowo niedawno i trochę mi wstyd z tego powodu, bo jej pierwsze powieści zostały wydane już kilka lat temu i zdobyły przez ten czas wielu czytelników. Postanowiłam nadrobić zaległości i z miłą chęcią sięgnęłam po jej książki, co wcale nie było takie łatwe bo w bibliotece cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem i trzeba swoje odczekać:-)
Na poczatek udało mi się wypożyczyć :
"Zacisze 13" oraz "Zacisze 13. Powrót".
O czym są?
W skrócie można powiedzieć że o dwóch koleżankach i dwóch "zamordowanych trupach", czyli niesamowita i zaskakująca czarna komedia z wątkiem kryminalnym:-)

Marta ma za sobą smutną przeszłość i aby zapomnieć o swoim byłym mężu a także otrząsnąć sie po niedawnych przeżyciach przeprowadza się do Śremu, gdzie kupuje dom od starszego małżeństwa na ulicy o nazwie 
"Zacisze" numer 13.
Jako nauczycielka historii podejmuje pracę w miejscowym liceum gdzie zaprzyjaźnia się z Anetą, nauczycielką biologii. I gdy wydaje się że wszystko zmierza ku dobremu i Marta może bez przeszkód wieść spokojne i beztroskie życie, te urocze dwie młode kobiety połączy wkrótce coś jeszcze. Dwa trupy. Na dodatek przeszłość Marty nie da o sobie zapomnieć i będzie musiała zmierzyć się z nią od nowa, co spowoduje powrót przykrych wspomnień. Niespodziewanie pojawi się także na horyzoncie pewnien mężczyzna, który wkrótce przestanie być obojętny sercu Lidki. A w to wszystko wpleciona zagadka kryminalna dotycząca napadu i morderstwa sprzed ośmiu lat...
Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Można ją określić mianem typowo "babskiego" kryminału - głownie za sprawą płci głownych bohaterek. Wydaje mi się że Anety i Marty nie można nie polubić, zwłaszcza że obie bohaterki momentami skutecznie nas rozbawiają swoimi dialogami i próbą radzenia sobie w absurdalnych sytuacjach.
No i - jak na fankę psów przystało :-) - z radością przyjęłam fakt że w książce znalazał się i pies - Tofik :-) odgrywający całkiem niemałą rolę w tym całym zamieszaniu.
Skad się wzięły dwa "trupy", kto i dlaczego obserwuje dom Marty i co ma z tym wszystkim wspólnego Aneta trzeba już dowiedzieć się samemu :-)

"Zacisze 13- powrót"
To kontynuacja losów sympatycznych bohaterek. Martę i Anetę dalej łączy pewna wspólna tajemnica i ponownie spotykają się, aby raz na zawsze rozwiązać ciążący im obu problem. Zmienia się nieco sytuacja życiowa bohaterek - tu mogę zdradzić że na lepsze ;-) W tej części także nie brakuje humoru i czyta się równie przyjemnie. Mamy swiadomość że to już koniec tej historii, więc tym bardziej ciekawi zakończenie.

Obie książki nie są grube, to bardzo przyjemna lektura na kilka wieczorów, gdy ma się ochotę poczytać coś lekkiego a zarazem wesołego.
Gorąco polecam!

Powitanie:-)

Autor: DziwnaJa o 21:01 0 komentarze
Witam serdecznie na moim "książkowym" blogu:-)
Postanowiłam tutaj pisać o książkach które bardzo mi się podobały, zapadły głeboko w pamięć i które moim zdaniem warto przeczytać.

 Nie tworzę profesjonalnych recenzji -  chciałabym tutaj dzielić sie moimi subiektywnymi wrażeniami o przeczytanych książkach i w prosty sposób zachęcić do czytania.

Wracam do czytania po bardzo długiej przerwie. Mam spore zaległości i staram się je nadrobić, realizując tym samym moje noworoczne postanowienie :-) 
Krok po kroku przypominam sobie, jak cudownie jest wziąść książke do reki i czytać, czytać, czytać...


Będzie to też swoisty pamiętnik przeczytanych przez mnie książek.

 

Basia czyta... Template by Ipietoon Blogger Template | Gadget Review